wtorek, 19 maja 2015

Dziewczyny z Syberii, A. Herbich


Ostatnio często słyszę, że jestem silna.  Konsternacja sznuruje mi usta, chyba nawet nie wiem co odpowiedzieć.  Nie czuję jej. Nie widzę. Bo znam kogoś, kto jest. Leżę na trawie, połowa maja, obłędnie pachną bzy. W głowie echem odbija się wykute w podstawówce zdanie: „In Sibirien kann es extrem kalt sein.” Google namierza szybko Workutę i Kołymę. Zdjęcia tajgi, stepu, mapa Związku Sowieckiego upstrzona gęsto gułagami.  Bardzo gęsto. Moja wyobraźnia geograficzna wie już, gdzie umiejscowić Krasnojarski Kraj, a gdzie Buriację. Nie mam żadnych planów  i nie potrafię wyobrazić sobie, że  żyję w świecie, gdzie każdy mój krok i decyzja podlegają kontroli. Gdzie przypadek decyduje o wolności. Głowa pełna pomysłów, wyolbrzymionych problemów, naiwnych marzeń  oraz śmiesznych lęków. Moich, ale pewnie ich też.  W tym jeszcze aspekcie tak bardzo się nie różnimy. Z podziwem patrzę na fotografie pięknych młodych kobiet, z czułością gładzę zdjęcia pięknych babć. Każda mogłaby być moją. Każda z nich jest pomnikiem zwycięstwa, choć żadna o sobie tak nie powie. Opowiedzą za to o milionach zagłodzonych i skatowanych. Opowiedzą o niemowlętach porzucanych w śniegu i kromkach robaczywego chleba, dziwnie chrzęszczącego między zębami. O majestacie gór Uralu widzianych z okratowanego okienka bydlęcych wagonów. O owrzodzonych od szkorbutu ustach i o upajającym zapachu kwitnącego stepu. O estońskiej pianistce, której wagon zmiażdżył rękę i o trzytygodniowej ucieczce przez tajgę. O poranku, który budzi zakochaną kobietę w ramionach martwego mężczyzny. Tego, który miał być na całe życie. O smrodzie świątecznej zepsutej ryby i ukradzionym nocniku, w którym gotowano kartofle.  O braciach i ojcach zamordowanych w katyńskim lesie i o ukochanym, który czekał mimo dwudziestopięcioletniego wyroku. Betonowych bunkrach, palcach nastolatek łamanych drzwiami i cynizmie socjalistycznego raju chłopów i robotników. Ośmiomiesięcznych zimach oraz modlitwach o śmierć w lecie, bo tylko w lecie da się wykopać grób. Przerażeniu, determinacji, walce i przetrwaniu. O nadziei, smutnych powrotach i tułaczce. O osobistym triumfie, jakim był upadek ZSRR i o polskości, która przetrwała w czasie, kiedy runął świat.

W chaosie miliona mało ważnych spraw chyba wreszcie powinniśmy wyciągnąć słuchawki z uszu i nosy z telefonów. Pokolenie egoistów jest ostatnim, które ma szansę wysłuchać historii a nie tylko o niej przeczytać. Przerażającej i pięknej historii człowieczeństwa.


„Tyle wiemy o sobie, na ile nas sprawdzono”. Oby w taki sposób nas nie sprawdzono nigdy.