poniedziałek, 27 czerwca 2016

wieczór

patrzyłam jak  tańczy. patrzyłam tylko na niego. tylko na niego, przez innych ludzi, przez zamknięte powieki, tysiąc dziwnych myśli i wyobrażeń. przez każdą dziewczynę, jaka wirowała u jego boku. dystans-bliskość, stanowczość- delikatność. tańczyłam z nim, z zamkniętymi oczami, z uśmiechem, który nie wyrażał nic, który wyrażać mógł wszystko. lubię jak nie pozwala mi odejść, gdy milknie muzyka, jak tłumaczy krok, którego znam. śmieje się, zadzierając głowę do nieba. jakie to proste - śmiać się do gwiazd. zbyt rzadko czuję na sobie jego wzrok.