sobota, 29 czerwca 2013

gloomy saturday

mam pustki w głowie. daję sobie czas i staram się siebie nie popędzać. czasem łapię zawiasy. jak dla mnie ciągle jeszcze zbyt często.
lubię wtedy czyjś delikatny dotyk przypomnienia. przywołania do teraźniejszości. pełen troski i czułości prosty gest. jedno słowo. zaklęcie.

trzepałam dziś dywany na płocie. przegoniłam wszystkie motyle z ogródka Mamy. mokliśmy razem wśród ciepłego letniego deszczu - dywany, motyle i ja. drżały liście i myśli.
moje serce też ostatnio dostało parę razy trzepaczką. spłoszyło się stado motyli w brzuchu. uciekały w popłochu, strzepując ze skrzydełek słone łzy. cieplejsze niż czerwcowy deszcz.
dziwnie mi.
sobota.


niedziela, 23 czerwca 2013

... świat wypadł mi z moich rąk...
rozbił się u stóp. i dziwi się bólowi, zdumieniu, tęsknocie. nie będę zamiatać okruszków, które pozostały. dziś jest niedziela, w niedziele się nie sprząta. ciekawe jak długo długo potrwa moja, zanim znajdę w sobie siłę, żeby pozbyć się śmieci.

patrzenie na sufit jest wyjątkowo trudne. podobnie jak oddychanie. teraz tak już chyba będzie.
tylko serce szaleńczo tłucze się jeszcze w skroniach, w drżeniu ust, w półprzymkniętych powiekach,
w smutnych zakamarkach duszy.

nikt nie zasługuje na bycie oszukiwanym, upokarzanym, okłamywanym.
nikt.
nikt.
nikt.

obyś Ty nigdy nie musiał przeglądać się w lodowato obojętnych oczach, które kiedyś pokochałeś.
obyś nigdy nie klęczał samotnie w rozpaczy rozczarowań.
obyś nigdy nie usłyszał dźwięku zamykanych na zawsze drzwi, bez słowa przepraszam.

chciałabym się rozsypać. pozostałaby po mnie maleńki kopczyk piasku. złotego i bardzo ciepłego. takiego, który delikatnie przesypuje się przez palce i wywołuje uśmiech na twarzy.
piasek nic nie czuje. jest doskonały, absolutnie doskonały. byłabym naprawdę pięknym kopczykiem.






piątek, 21 czerwca 2013

wyrzuty sumenia mam.
duże.

uczucia to nie kran, niestety. nie można zakręcić/ odkręcić, kiedy się chce.
szkoda, sporo można by zaoszczędzić.

dlaczego wypowiadam słowa, które nigdy nie powinny zostać wypowiedziane?
złość?
złośliwość?
zemsta?
niepokój?
niepewność?
przerażenie?
obrona?
atak?
niedojrzałość?
niepoanowanie?

trzepoczą dziwne myśli w głowie, skaczą po synapsach wątpliwości. chichocze diabolicznie brak pokory, irga z ogniem mocne postanowienie poprawy.

wyrzuty sumienia mam.
duże, oj duże.




                                                                                          Boże dobry moich lat dziewczęcych,
                                                                                          moich jasnych świtów Boże święty!
                                                                                          Czy już w życiu nie będzie więcej
                                                                                          pachnącej nad stawem mięty?


                                         





sobota, 8 czerwca 2013

banialuki

kilka słów o zaufaniu:
albo jest, albo kuleje.

kilka słów o wurmchenach:
mój wewnętrzny padalec ma się nieźle. karmię go codziennie złośliwościami. najbardziej tuczą go te niewypowiedziane.

kilka słów o pięknych dziewczynach:
jak się nie ma, co się lubi, to się nie lubi tych, co mają. zdecydowanie.

kilka słów o obojętności:
dziwne uczucie, kiedy łzy osoby, którą się kocha nie wzruszają. jak zawsze działa w obie strony.

kilka słów o nienawiści:
odczuwana nawet przez nanosekundę przeraża.

kilka słów o rozczarowaniu:
idealiści umierają młodo i głupio. oby.

kilka słów o  miłości:
kiedyś przejdzie. poczekam. będzie odchodzić szczebelek po szczebelku.

kilka słów o nadziei:
jest, a być nie powinna.

kilka słów o alzheimerze:
nie zapomnę. wiem to. niczego, co zostało mi odebrane. niczego, co ofiarowałeś jej.

kilka słów o wolności:
wymaga dyscypliny i pokory. towar chwilowo niedostępny.

kilka słów o uczuciach:
nie walcz. nie warto. szpilka to po prostu subtelniejsza kuzynka noża. tak czy siak, plecy tego nie lubią. serce też nie.







niedziela, 2 czerwca 2013

... kill them all!!!


zabierałam dla siebie po kawałku rzeczywistości i układałam własny świat. gwaizdy zerwałam sobie na święto, było ich tak wiele, przecież miałam co świętować. bywało tak pięknie. smutno i wkurzająco też, i melancholijnie. pachniało czekoladą i olejkiem do opalania. i świeżo skoszona trawą a później sianem. domem i beztroską.

a potem okazywało się, że świat jest pełen king, natalii, biletów powrotnych do chin dla jeden osoby, angielek o twarzy elfa i narzeczonych znanych od matury.