sobota, 21 grudnia 2013

nie czuję świąt. czas przecieka mi przez palce, nie zauważam nawet kiedy. jest jakoś tak pięknie melancholijnie, prawda? trzeba zwolnić. jak jest się zabieganym, to się nie myśli. nie zostaje się ze sobą sama na sam, a zostanie z sobą sam na sam bywa czasem niewygodne. każdy z nas nosi ze sobą nuty. te smutne wywołują jakieś głośniejsze echo między dwoma komorami a dwoma przedsionkami. jest jakoś tak pięknie melancholijnie, prawda?

świeczki pachną cynamonem :)



niedziela, 17 listopada 2013

czasem tak zupełnie zwyczajnie chciałabym być przy kimś kto tęsknił za mną przez całe swoje życie. kto wcześniej mnie nie znał a pózniej szukał moich dłoni w znanym i w obcym świecie. tęsknię za kimś kto rozumie większość moich grymasów i potrafi w tłumie ludzi uśmiechać się do mnie oczami. za kimś komu mogę pokazać wszystkie swoje dziwne światy i odkryć kilka nowych. za wspólną ciszą i nieśmialymi pocalunkami nad bardzo zaspanym ranem. za zapachem innych perfum, od których wiruje w głowie i w brzuchu. za kimś kto będzie czekał z kubkiem herbaty w długi listopadowy wieczór i za kimś kto w zimną majaową noc pójdzie ze mną do mannghi. za kimś kto nie zastąpi mnie nigdy nikim innym, nie oszuka i nie będzie unikał. za kimś o silnych dłoniach i jeszcze silniejszym charakterze. za kimś dla kogoś będę wyjątkowo wyjątkowa.

poniedziałek, 28 października 2013

... zastanawiam się, co jest nie tak. bo że coś jest, jest niemalże pewne. plątam się po świecie, uśmiecham i chętnie daję ludziom czas, którego potrzebują. staram się nie myśleć o sobie zbyt źle, bo zupełnie pewnie niechcący ( a może jednak podświadomie bardzo chcący?) otoczenie na pewno by to wyhaczyło, a wtedy kiła mogiła, po herbacie, słabo i w ogóle bez sensu. nie ignoruję, nie oceniam. poznaję, lubię, jestem zaciekawiona. słucham, przytulam, współczuję, daję się nabrać, oszukać, zranić, zaskoczyć, udobruchać, ponieść głupim pomysłom, zrobić coś spontanicznie. mam plany, zmieniam plany, bluzgam na rząd i zachwycam się małopolską, wysiadam na złym przystanku w nowym mieście, wymiguję się od mandatu w wagonie pierwszej klasy, robię zdjęcia pięknego jedzenia i ciekawych drzwi, zbieram cytaty i zabawne hasła ze ścian publicznych toalet. śmieję się na głos do własnych myśli i podnoszę z ziemi zagubione kasztany, żeby nie czuły się samotne. niemiłosiernie nie potrafię śpiewać, ale za to zostawać sam na sam z książką, kawą, czekoladą. cieszę się słońcem, seksem, spacerem w letnim deszczu i zapachem ulubionych perfum. fascynuję buką, excelem, którego nie umiem i wszystkim, co ma grochy. nie rzucam się w oczy, nie mieszam facetom w głowach, nie łamię serc ani kregosłupów. nie jestem wredna, bywam złośliwa. coś jest nie tak.

poniedziałek, 30 września 2013

30.09.2013

bardzo-bardzo-bardzo wzruszający dzień.
bardzo.

"kochać i tęsknić tworzą razem czasownik, który nie ma nazwy." t.n.


wtorek, 24 września 2013

z cyklu wczorajsze mądrości i międzysłowia:

kiedyś od życia chciałam bardzo niewiele i nie dostałam nic. teraz chcę bardzo dużo i dostanę wszystko.

trzymać kciuki. mocno!!!


poniedziałek, 23 września 2013

poniedziałek kurwa

w takie dni jak dzisiaj dziewczyny takie jak ja nie wyglądają jak deszczowa bogini. wyglądają jak ja. walczą z katarem, bólem gardła, wiatrem na bulwarach, hamulcami, które praktycznie nie działają, grzywką, która wywija się w dziwną falę i spodniami w przymierzalni, które koniec końców wiszą w tyłku. takie jak ja, w takie dni jak ten marzą o wódeczce, ciepłych męskich ramionach, masażu stóp, urlopie na żądanie, kiedy nie ma się urlopu na żądanie, słońcu, kiedy nie ma słońca, suchych butach, braku zmarszczek na czole, pokoju na świecie i ubraniach, które nie powodują finansowej biegunki. na szczęście istnieje Pan Brokuł, rutinoscorbin, wolny wieczór i wiśnióweczka :)


poniedziałek, 9 września 2013

mieczysław

z miliona rzeczy, które irytują niesamowicie, parę jakoś tak ostatnio rzuca mi się na oczy. dosyć natarczywie się rzuca. pewnie spowodują augenkrebs, czuję to.

w czerwcu podjęłam decyzję - przemyślaną, słuszną, na razie obowiązującą. dlaczego więc uważasz za stosowne poddawać ją w wątpliwość niemalże nieustanie i wciąż. ciekawe. bardzo ciekawe. czy to, że czasem zachowuję się niepoważnie znaczy, że niepoważnie myślę?

mam być silna/ dzielna/ ogarnąć się/ przestać myśleć/ może się zastanowić/ jakoś to rozwiązać, bo przecież tak być nie może/ wybaczyć/ zapomnieć. w razie potrzeby nie skreślać. najlepiej dodać coś jeszcze, żebym na pewno zdała sobie sprawę z sytuacji. diabeł tkwi w szczególe, że właśnie po części taka jestem, po części niedługo będę. a jeśli przez chwilę zechcę być wredną suką? małpą? jędzą? to co? foch? milion "ależ..."? obraza majestatu? koniec świata?

ostatnio znowu zaczęłam się czerwienić. z byle głupoty. no brawo. czuję się jak nastolatka. pełnia psychicznego szczęścia, nie ma co. poczucie pewności siebie w skali od 1 do 10 od  oscyluje gdzieś w okolicy wartości polarnych. wrrrr.

mój wewnętrzny padalec (w ramach oswojenia nazwijmy go mieczysław) potrzebuje urosnąć!!!!! karmię go całą swoją podłością wewnętrzną. a niech mu wyjdzie na zdrowie. ta da!

no już już już :)
dziękuję za uwagę.


niedziela, 1 września 2013

nie mam monopolu na miłość. nigdy mieć nie będę.  nie wygrywam w konkursach na wyłączność. może na dłuższą metę nikt nie wygrywa. może własnie nikt wygrywać nie powinien? skoro kocha się w życiu więcej niż raz, to dlaczego nie dawać sobie szans w nieskończoność? skoro można być szczęśliwym, to tym bardziej można być szczęśliwszym. można spotkać kogoś wspaniałego, a potem kogoś wspanialszego. mądrzejszego, wrażliwszego, piękniejszego, seksowniejszego. skoro można mieć ciekawe życie, to na pewno można mieć ciekawsze.
dać sobie szansę. jedną, drugą, dziesiątą, milionową.

to zdecydowanie łatwiejsze niż wybaczyć, zapomnieć, wrócić do kogoś kto zdradził, skłamał i oszukał.
boję się przyszłości, w której oprócz lęku, były by chwile gryzienia się w język, plucia jadem, udawania, że już nie boli. sinusoidy obojętności i agresji.

emocjonalnie przechodzę na tryb oszczędzania baterii.




piątek, 23 sierpnia 2013

wakacje 2.0

skompresowana! spakowana!! podekscytowana!!!
:):):):):)
za kilkanaście godzin przywitam się z bałtykiem. tęskniłeś? bo ja tak :)

tym razem wakacje w liczbie pojedynczej. co tu dużo mówić. jest dobrze :)

a w radio leci właśnie coldplay!!!!!!! it could be para-para-paradise!!!!!!! :):):):)
co tu dużo mówić. będzie dobrze :)







poniedziałek, 19 sierpnia 2013

wyjdź na zewnątrz, na balkon, otwórz okno, zgaś światło.
wiesz, że księżyc uśmiecha się dziś do nas?

właśnie teraz doświadczysz bezczasu.

ciepła sierpniowa noc ma w sobie coś seksownego, uwodzicielskiego.
szkoda, że wyciągnięte tęsknie ramiona trafiłyby w pustkę, ale może właśnie pustka też potrzebuje czułego przytulenia?

z mojego balkonu widać oświetlony kopiec.




wtorek, 13 sierpnia 2013

boli jak cholera. próbuję o tym nie myśleć i nie zastanawiać się co by było, gdyby, ale się nie da.
po kawałeczku byłam wyrzucana z czyjegoś świata i nie bardzo mogłam uwierzyć, że to dzieje się właśnie tu i teraz. że w ogóle się dzieje. że mnie.
co sprawia, że jesteś dla kogoś jedyna na świecie? co sprawia, że przestajesz być? co sprawia, że tęsknisz we śnie i wzrusza cię cień rzęs na policzku? a co, że nagle czułość przepoczwarza się w irytację? co sprawia, że uśmiechasz się do siebie ani razu o sobie nie myśląc? a co sprawia, że policzki i oczy płoną czerwienią z upokorzenia?

wiesz jak wygląda krajobraz po zdradzie? nie wiesz? powiem Ci. nie wygląda wcale.
to tak jakby ktoś zwymiotował, na obraz, który namalowałam. celowo. jeśli nawet pokonałabym obrzydzenie i wyczyściła go, zostanie na nim coś wstrętnego. namaluję coś lepszego. nowego. von anfang an. w końcu kosze na śmieci też po coś istnieją.






piątek, 2 sierpnia 2013

parę rzeczy musiałam dziś powiedzieć na głos.
znowu.
zabolało.
znowu.
wierzę, że to było potrzebne. wierzę, że Ci pomoże.
daj sobie czas, proszę. tyle , ile potrzebujesz. 

dziś pochłonęło mnie sin city.
znowu.
genialny film.
mam nadzieję, że jutro rano rozczeszę poplątane myśli.


"piekło jest wtedy, gdy budzisz się każdego cholernego dnia i nie wiesz, po co tu jesteś. po co w ogóle żyjesz."
marv







sobota, 27 lipca 2013

open me up and you will see
i'm a gallery of broken hearts
i'm beyond repair, let me be
and give me back my broken parts


dziś minęły by dwa lata. 
dostałam 697 dni. 
tylko tyle? aż tyle?

piękny dzień. na piękne słowa. przyrzeczenia i obietnice.
w taki dzień jak dzisiaj cuda się zdarzają. szkoda, że nie mnie.

chciałam zawsze trzymać Cię za rękę. 
uśmiechać się i oglądać świat przez pryzmat Twoich oczu.
wszystko się spierdoliło.
szkoda.





wtorek, 23 lipca 2013

22062013

miesiąc, dokładnie dzisiaj. mniej więcej o tej godzinie. nawet to się zgadza.
żyję.
śnię.
oddycham.
płaczę.
tęsknię.
coraz rzadziej gapię się bezmyślnie w sufit.
będzie lepiej, prawda?


wystarczy wierzyć, że wszystko się jakoś odbylejaczy. 
                                                              monica geller



niedziela, 14 lipca 2013

jowita

przez ostatnie kilka dni miałam współlokatorkę. na imię ma jowita. jest brzydka. cicha. tolerancyjna i pełna wdzięku. beznadziejnie się zakochała. rozpaczliwie szuka ciepła. staram się jej pilnować, ale kto ją ochroni, jak się wyprowadzi? ona dąży do autodestrukcji, widzę to. trochę się o nią martwię, ale takie jej przeznaczenie. ma aksamitne skrzydełka z paskudnymi plamkami i śmieszne czułki. śpi słodko za dnia na ścianie przy parapecie, wśród pomarańczowych kwiatów.
jowita jest ćmą i miała pecha w tym wcieleniu. złapałam ją do słoika i zasugerowałam wyprowadzkę. kiedyś będziesz motylem, powiedziałam przy pożegnaniu. wiem to. w pięknym japońskim ogrodzie odwiedzisz mnie i uwodzicielsko wylądujesz na mojej dłoni. do zobaczenia!


piątek, 12 lipca 2013

deszczowo.
samotnie.
smutno.
dziwnie.

pytanie dlaczego wraca jak bumerang.
pewnie kiedyś się dowiesz, mówi W., ale czy zrozumiesz?
chyba nie.


środa, 10 lipca 2013

wierność stereo

jestem głupia. muszę się sporo jeszcze nauczyć. gubię się w świecie emocjonalnych paranoi. nie akceptuję obowiązujących aksjomatów. na razie.
a przecież to takie proste, naprawdę proste.
wystarczy zapamiętać raz na zawsze, że żyję w czasie, w którym słowo monogamia jest ściśle związane ze słowem problem. wystarczy zapamiętać, że osoba, która mówi "kocham Cię" potrafi pluć kłamstwem prosto w twarz. wystarczy zapamiętać, że lojalność została zamknięta w klatce egoizmu. wystarczy zapamiętać, że miłość ma zwykle bardzo krótki termin ważności. wystarczy zapamiętać, że można bez zahamowań deptać godność drugiego człowieka w chwili hedonistycznego zagubienia. wystarczy zapamiętać, że "ja" jest dużo ważniejsze niż "my". wystarczy zapamiętać, że osoby wyjątkowe są wymieniane na osoby jeszcze bardziej wyjątkowe. wystarczy zapamiętać, że nie można mieć wyrzutów sumienia, skoro sumienia się nie posiada.

krótka instrukcja obsługi. do wkucia na pamięć.


czwartek, 4 lipca 2013

...

płacz, płacz
niech popłyną strumieniami Twoje łzy
płacz, płacz
za te wszystkie noce, za te wszystkie dni
płacz, płacz
w słonym deszczu umyj oczy z resztek snu
już dobrze jest, dobrze już

wtorek, 2 lipca 2013

nie, nie, nie

nie przetrwałabym bez rodziny i przyjaciół.
nie teraz. zwłaszcza nie teraz.
bez Mamy i jej pysznych pierogów. najpyszniejszych!
bez Taty, który chciał przyjechać i spuścić komuś manto.
bez Siostry, której mogłam godzinami beczeć do słuchawki.
bez J., która jest jak Mama-Przyjaciółka i zawsze odrzuca połączenia, bo on ma darmowe.
bez W., która przytulała, spiła, głaskała, uczyła palić fajki, przenocowała i nie pozwoliła iść do pracy ze spuchnięta twarzą, i zawsze, zawsze pamięta i znajdzie czas.
bez J., która klika zawzięcie i czyta wszystkie żale, i głaszcze po głowie i koniecznie chce czesać warkoczyka, i mówi do mnie "wafelku" jak mi smutno.
bez I., która dzielnie wspiera i wysłuchuje po raz tysięczny tych samych wątpliwości, i zawsze posyła mnóstwo ciepłych myśli, i która chwali mnie, że dzielnie się trzymam, i zawsze da się wyciągnąć na kawę, ciastko, a potem jeszcze jedno ciastko.
bez K., która chce mnie nakarmić fasolką jej mamy, która wirtualnie podsyła przytulaski, a realnie cukierki, i pyta co dziennie rano, jak tam, i mówi, że jestem taka fajna jak jestem wesoła.
bez A., która wyciąga wszystkich na piwko/ wódeczkę/ kebaba/ balety i czarująco opowiada o seksie i pączuszkach.
bez N., która niepokoi się każdym spóźnieniem do pracy i pożycza lakiery z magnesami,  i dodaje, że wszyscy faceci są jacyś tacy odmóżdżeni.

dziękuję Wam wszystkim.
nie pozwalacie mi upaść.
dzięki Wam się uśmiecham.
chcę być silna - dla Was i dla siebie też. dam radę, bo Wy wierzycie, że dam!

dziękuję za ocean wsparcia.



sobota, 29 czerwca 2013

gloomy saturday

mam pustki w głowie. daję sobie czas i staram się siebie nie popędzać. czasem łapię zawiasy. jak dla mnie ciągle jeszcze zbyt często.
lubię wtedy czyjś delikatny dotyk przypomnienia. przywołania do teraźniejszości. pełen troski i czułości prosty gest. jedno słowo. zaklęcie.

trzepałam dziś dywany na płocie. przegoniłam wszystkie motyle z ogródka Mamy. mokliśmy razem wśród ciepłego letniego deszczu - dywany, motyle i ja. drżały liście i myśli.
moje serce też ostatnio dostało parę razy trzepaczką. spłoszyło się stado motyli w brzuchu. uciekały w popłochu, strzepując ze skrzydełek słone łzy. cieplejsze niż czerwcowy deszcz.
dziwnie mi.
sobota.


niedziela, 23 czerwca 2013

... świat wypadł mi z moich rąk...
rozbił się u stóp. i dziwi się bólowi, zdumieniu, tęsknocie. nie będę zamiatać okruszków, które pozostały. dziś jest niedziela, w niedziele się nie sprząta. ciekawe jak długo długo potrwa moja, zanim znajdę w sobie siłę, żeby pozbyć się śmieci.

patrzenie na sufit jest wyjątkowo trudne. podobnie jak oddychanie. teraz tak już chyba będzie.
tylko serce szaleńczo tłucze się jeszcze w skroniach, w drżeniu ust, w półprzymkniętych powiekach,
w smutnych zakamarkach duszy.

nikt nie zasługuje na bycie oszukiwanym, upokarzanym, okłamywanym.
nikt.
nikt.
nikt.

obyś Ty nigdy nie musiał przeglądać się w lodowato obojętnych oczach, które kiedyś pokochałeś.
obyś nigdy nie klęczał samotnie w rozpaczy rozczarowań.
obyś nigdy nie usłyszał dźwięku zamykanych na zawsze drzwi, bez słowa przepraszam.

chciałabym się rozsypać. pozostałaby po mnie maleńki kopczyk piasku. złotego i bardzo ciepłego. takiego, który delikatnie przesypuje się przez palce i wywołuje uśmiech na twarzy.
piasek nic nie czuje. jest doskonały, absolutnie doskonały. byłabym naprawdę pięknym kopczykiem.






piątek, 21 czerwca 2013

wyrzuty sumenia mam.
duże.

uczucia to nie kran, niestety. nie można zakręcić/ odkręcić, kiedy się chce.
szkoda, sporo można by zaoszczędzić.

dlaczego wypowiadam słowa, które nigdy nie powinny zostać wypowiedziane?
złość?
złośliwość?
zemsta?
niepokój?
niepewność?
przerażenie?
obrona?
atak?
niedojrzałość?
niepoanowanie?

trzepoczą dziwne myśli w głowie, skaczą po synapsach wątpliwości. chichocze diabolicznie brak pokory, irga z ogniem mocne postanowienie poprawy.

wyrzuty sumienia mam.
duże, oj duże.




                                                                                          Boże dobry moich lat dziewczęcych,
                                                                                          moich jasnych świtów Boże święty!
                                                                                          Czy już w życiu nie będzie więcej
                                                                                          pachnącej nad stawem mięty?


                                         





sobota, 8 czerwca 2013

banialuki

kilka słów o zaufaniu:
albo jest, albo kuleje.

kilka słów o wurmchenach:
mój wewnętrzny padalec ma się nieźle. karmię go codziennie złośliwościami. najbardziej tuczą go te niewypowiedziane.

kilka słów o pięknych dziewczynach:
jak się nie ma, co się lubi, to się nie lubi tych, co mają. zdecydowanie.

kilka słów o obojętności:
dziwne uczucie, kiedy łzy osoby, którą się kocha nie wzruszają. jak zawsze działa w obie strony.

kilka słów o nienawiści:
odczuwana nawet przez nanosekundę przeraża.

kilka słów o rozczarowaniu:
idealiści umierają młodo i głupio. oby.

kilka słów o  miłości:
kiedyś przejdzie. poczekam. będzie odchodzić szczebelek po szczebelku.

kilka słów o nadziei:
jest, a być nie powinna.

kilka słów o alzheimerze:
nie zapomnę. wiem to. niczego, co zostało mi odebrane. niczego, co ofiarowałeś jej.

kilka słów o wolności:
wymaga dyscypliny i pokory. towar chwilowo niedostępny.

kilka słów o uczuciach:
nie walcz. nie warto. szpilka to po prostu subtelniejsza kuzynka noża. tak czy siak, plecy tego nie lubią. serce też nie.







niedziela, 2 czerwca 2013

... kill them all!!!


zabierałam dla siebie po kawałku rzeczywistości i układałam własny świat. gwaizdy zerwałam sobie na święto, było ich tak wiele, przecież miałam co świętować. bywało tak pięknie. smutno i wkurzająco też, i melancholijnie. pachniało czekoladą i olejkiem do opalania. i świeżo skoszona trawą a później sianem. domem i beztroską.

a potem okazywało się, że świat jest pełen king, natalii, biletów powrotnych do chin dla jeden osoby, angielek o twarzy elfa i narzeczonych znanych od matury.



sobota, 18 maja 2013

bajka na każdą porę dnia

wcale nie tak dawno temu, w nie tak odległym mieście żyła pewna dziewczyna, której pękło serce. nie jest to zdarzenie szczególe i wyjątkowe, albowiem pęknięte serca przytrafiają się w życiu tak samo, jak uśmiech nieznajomego w windzie, popsute wieczne pióra, przeczytane książki, które samemu chciałoby się napisać i ścieżki rowerowe, które kończą się nagle bez ostrzeżenia. tak to już jest, wydarzy się na pewno i nie będzie można przez długo o tym zapomnieć. nie była piękna, ani specjalnie jakoś niezwykła i bardzo chciała być dobrym człowiekiem, lecz pragnienia ludzkiej duszy są mało znaczące dla wszechświata, gdyż dla niego dusza to tylko zbiór protonów i neutronów. nic nad czym musiałby na chwilę przystać w zdumieniu, sam będąc pełen cudów. wierzyła, że spotkała kogoś, kto stanie obok i sprawi, że krótki dany nam tu na ziemi czas, da się podzielić na małe wieczności, da się zamknąć w drżącej dłoni, i zabłądzi na zawsze w labiryncie wspomnień. mijały miesiące pełne smogu, i krótkich dni, naznaczonych słodkimi wzruszeniami. w szeleście spadających liści rodziła się bliskość, płatki śniegu figlarnie osiadały na rzęsach i  delikatnym zatraceniu się w sobie. jedność umysłów to najpiękniejsza przecież forma intymności.
momenty szczęścia były wykradane z szarej rzeczywistości. ukrywały się w namiętnych pocałunkach na białej klatce schodowej, w delikatnych muśnięciach mijających się na korytarzu rąk, w zaczepkach niecierpliwych pod kuchennym stołem stóp. szepty i śmiech zakłócały nocną ciszę zmęczonej pościeli. rozszerzone źrenice szukały z dziwnie bolesną tęsknotą brązowych tęczówek. można było suzkać zapomnienia  w słodkich zagięciach szyi i obojczyków.

niedziela, 12 maja 2013

fooling my selfish heart...

przez dwadzieścia dwa miesiące unosiłam się ponad ziemią. teraz się potykam o obojętne krawężniki. nie mam już skrzydeł, tylko trampki przemoczone majowym zimnym deszczem i spuchnięte co rano powieki. powroty bywają bolesne.
czy miłość, która powoli przyszła tak samo wolno będzie zanikać? mówisz, że opłakiwać należy tylko zmarłych. dlatego właśnie płaczę - my codziennie po trochu umieramy. zawsze szliśmy razem, silni i pełni wiary, że tak będzie zawsze. czy nasze zawsze da się jednak ując w ramy czasu? dwadzieścia dwa miesiące? tylko tyle? aż tyle?
zyskałam grunt pod nogami, ale dłonie mam zimne i puste.

a może nigdy nie byłeś cały tylko naprawdę mój? może nigdy nie powinnam tak zachłannie Cię chcieć? czemu miałbyś się godzić na dziewięćdziesiąt procent skoro zasługujesz na sto?
nie myśl proszę o tym, czy będziesz ze mną szczęśliwy za dziesięć czy za pięć lat. jeśli teraz nie wiesz, jaka mogłaby być odpowiedź, to chyba nie warto czekać. i chyba nie ma czego sprawdzać.
może w końcu i ja znajdę kogoś, kto pokocha mnie równie mocno.

jest pewna niema rozpacz człowieka, który odzwyczaja się od jadalnych mebli. jakoś ciągle mam go przed oczami. on już nie walczy, ja jeszcze lekko się buntuję. czy od Ciebie też będę musieć się odzwyczaić? czy od Ciebie w ogóle da się odzwyczaić?
moja palce i usta tak rozpaczliwie chcą Cię pamiętać.
czy od Ciebie w ogóle da się odzwyczaić?





niedziela, 5 maja 2013

...

Znowu przyszło mi płakać,
za to, że chciałam się śmiać
tysiąc razy oddawać,
to co trafiło się raz.


Makijaż jak zawsze, by ślady łez zatrzeć,
niech nie widzą, że płacze.
Powieki są po to żeby nie patrzeć,
jak odchodzisz na zawsze.


Znowu muszę udawać,
uśmiech przemycić na twarz,
że to nic,
że to tylko taki stan,
że ja tak mam.


Makijaż jak zawsze, by ślady łez zatrzeć,
niech nie widzą, że płacze.
Powieki są po to żeby nie patrzeć,
jak odchodzisz na zawsze. 



sobota, 13 kwietnia 2013

"... something borrowed, something new, every me and every you..."

układam w głowie (nie)realne scenariusze. tworzę sytuacje, starannie dobieram słowa, zmieniam dialogi, wymyślam celne riposty. i za każdym razem to ja jestem panią sytuacji. ja okazuję się być tą, która została zraniona, ale znosi to z podniesionym czołem. ja zasługuję na współczucie, Ty na to, żeby publicznie wieszać na Tobie psy.
a tak naprawdę nie wiem, na ile starczyło by mi godności, gdybyś zechciał odejść.
na ile byłabym wstanie opanować drżenie rąk i krtani.
panika, złość, niedowierzanie, smutek. co pojawiło by się najpierw?
zazdrość?
gorycz?
wzruszenie?
a może wdzięczność za to, co było? że w ogóle było?
mało mówisz, a ja jestem cholernie nieempatyczna. zbyt często ignoruję podszepty intuicji, a Ty nie odpowiadasz na pytania zadane wprost. albo się czerwienisz.
ile jeszcze pytań będę musiała Ci zadać, abyś szczerze opowiedział, co się właściwie dzieje.
czy teraz rumieniec będzie jedyną reakcją na słowa, których wolałbyś nie usłyszeć?
zgubiłam się. ostatnio gubię się cały czas.  kiedyś Cię nie było, zaciskałam zęby i jakoś dawało się radę.
nigdy nie powinieneś tak bardzo mnie od siebie uzależnić.


środa, 20 lutego 2013

wieczór lutowy

samotna dziewczyna z owulacją i kieliszkiem czerwonego wina. i muminkami. i herbatą zieloną. z biedronki. (trzeba się nawadniać)

w sumie wcale nie taka samotna :)


środa, 30 stycznia 2013

przebłyski i refleksy


dziś podczas rozmowy i milczenia na temat wątpliwości zostałam zmiażdżona pytaniem, na które nie znam odpowiedzi. czy wiesz, do czego zostałaś stworzona. uniesione leciutko brwi, rozszerzone delikatnie źrenice. kompletna dezorientacja, onieśmielająca szczerość. moja wobec mnie samej. nie znam odpowiedzi na to pytanie. nie wiem, jaka odpowiedź była by prawdziwa.
wiem czego nie chcę, wiem, co bym chciała. nie wiem, jaki mam cel. nie wiem, czy jest jakiś w tym sens. nie widzę logiki, rozbijam się o przypadek. może właśnie dlatego się miotam. może stąd  właśnie cały ten głęboko ukryty niepokój, drżenie serca, tęsknota i małostkowa zazdrość. a może dzięki temu paleta głupich pomysłów, poplątanych myśli, śmiesznych wzruszeń i niepojętej beztroski.

a Ty to wiesz. i to jest niesamowite. jesteś mądry, inspirujesz mnie.
uzależniam się od tego codziennie od nowa.


                           Co do mnie, chciałbym właśnie wspinać się na brzozę,
                           Wdrapywać się po białym pniu, czarnych konarach
                           Ku niebu - póki drzewo, nie mogąc wytrzymać,
                           Nie schyli się i znów mnie nie zsadzi na ziemię.
                           Dobrze byłoby dążyć tak i dobrze wracać.
                           To nie najgorsza dola: rozhuśtywacz brzóz.

                                                                                     
                                                                                                           Robert Frost                       

środa, 23 stycznia 2013

kłamstewko

... a tak w ogóle to właśnie chyba raczej na pewno brawurowo oszukuję sama siebie.
i udaję, że już mnie to nie rusza. a za każdym razem mam wrażenie, że dostaję w emocjonalny splot słoneczny. bez ostrzeżenia.
moje ego wolałoby być czule połechtane i puchnąc z dumy, tudzież pławić się w dzikiej satysfakcji ;)

mam dziwne wrażenie, że Maslow konstruując piramidę uwzględnił potrzeby tylko połowy ludzkości. rany boskie z tymi babami!

;)




pozor! coś fantastycznego!

komediodramat warszawski autorstwa mojego kolegi - tym razem wersja pisana, poprawiona, rozszerzona. MEISTERSTÜCK. musi być casplockowy krzyk. w ludziach lubię wszechświaty do odkrywania. wystarczy zatrzymać się na chwilę, posiedzieć z kimś dłużej przy obiedzie, kiedy wszyscy inni właśnie wyszli, zamilknąć. tylko tyle, aż tyle. dawno nie miałam przed oczami dokumentu worda, który byłby tak groteskowo wzruszający.

moja nowa galaktyka :)


niedziela, 20 stycznia 2013

aaa!!!!

dzieje się! dużo się dzieje! dziś taka luźna niedziela. samotna, jednoosobowa. błąkam się po okolicy, myślę i nie-myślę. dowiaduję się o stracie dwóch moich ulubionych kieliszków, urządzam naleśnikową rozpustę. chyba zaczyna mi się faza czepiania o pierdołki. chyba zaczynam bywać irytująca. ale tak czy siak widzę progres, progres widzę: już bardziej się cieszę niż się boję. wspólne zamieszkanie to poważny krok. a w moim bardzo niepoważnym życiu to BARDZO poważny krok. już nie tańczę nad przepaścią - ja skaczę :)
teraz będziemy "uroczo sobą skrępowani". Amelie Nothomb jak zwykle najwysłowniejsza :)



poniedziałek, 7 stycznia 2013

przebrnęłam!

nie lubię sylwestra. tak, jak nie lubię urodzin, całownaia w policzki przez obcych ludzi, pianki od kawy osadzającej się na kubku podczas picia i dziobania nożem w maśle.
bo ty dziwna jesteś mówi J.
e, tam odpowiadam.
chyba boję się podsumowań i zmarnowanego czasu, który upłynął i który nie podlega reklamacji. boję się, że coś mi umknęło, za czymś zaczynam tęsknić. niepotrzebne to i bez sensu, zupełnie jak urodziny, całowanie w policzki przez obcych ludzi, pianka od kawy, osadzająca się na kubku podczas picia i dziobanie nożem w maśle.

"- Synku, w piekle na powitanie pokazują ci wszystkie twoje niewykorzystane szanse, pokazują, jak wyglądałoby twoje życie, gdybyś we właściwym czasie wybrał właściwe wyjście. A potem pokazują ci te wszystkie chwile szczęścia, które straciłeś śpiąc, wiesz synuś, że my przesypiamy połowę życia? I tym wszystkim śpiochom jak ty w piekle pokazuje się, co mogli w życiu osiągnąć, gdyby budzili się w porę.
- A potem? Mamusiu, co się dzieje potem, kiedy już to wszystko pokażą?
- Potem synku, zostawiają cię samego z twoimi wyrzutami sumienia. Na całą wieczność. Nie ma już nic ani nikogo. Tylko ty i twoje wyrzuty sumienia."
                                                                                                                 Wojciech Kuczok "Gnój"

bo ty dziwna jesteś, mówi J.
e, tam, odpowiadam.