zabierałam dla siebie po kawałku rzeczywistości i układałam własny świat. gwaizdy zerwałam sobie na święto, było ich tak wiele, przecież miałam co świętować. bywało tak pięknie. smutno i wkurzająco też, i melancholijnie. pachniało czekoladą i olejkiem do opalania. i świeżo skoszona trawą a później sianem. domem i beztroską.
a potem okazywało się, że świat jest pełen king, natalii, biletów powrotnych do chin dla jeden osoby, angielek o twarzy elfa i narzeczonych znanych od matury.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz