wtorek, 11 grudnia 2012

dłoń

Coś jej umknęło.  Uczucie radości pozostało takie samo, podobnie jak bezmyślny spokój. Pamiętam delikatność i wdzięk z jakim poruszała się nad kartką. Pamiętam wprawę i precyzję. Umiejętność wydobywania głębi. Uśmiech czający się w samym kąciku ust, gdy już byłam pewna, że wyjdzie. Dziś też wyszło, nawet nieźle. Ale. No właśnie, ale. Dziś moja dłoń nie słuchała już tego, co podpowiadała jej wyobraźnia. Nie nadążała za nią. Palce jej drżały, lekko sztywne, zdziwione. Zapomniała troszeczku, jak się maluje. I właśnie oswaja się na nowo. Cała łaciata w farbkach. Na końcu pogłaskała ostrożnie suchy już papier, nie chciała niczego rozmazać. Mimo wszystko usatysfakcjonowana, a jakże :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz