piątek, 24 lutego 2017

bardzo silne

wzruszenie powoduje czasem krwotoki z nosa. pierwsze jak trzymałam w ręku najczerwieńszą noworoczną kartkę. ideogramy z tłumaczeniem na niemiecki. drugie dzisiaj, jak trzymałam w ręku najbardziej spisaną pożegnalną kartkę. kilkaset pięknych słów z tłumaczeniem na język serca.
i najbardziej na świecie chciałabym zapamiętać całą paletę emocji zwykłego-niezwykłego piątku, który przyniósł tyle dobroci, że płaczę ze szczęścia.

kiedy usłyszałam, że praca ze mną to nie jest praca.
kiedy usłyszałam, że M. spędził ze mną 888 dni roboczych, policzonych w excelu i że 888 jest fajne, bo wygląda zupełnie jak groszki.
kiedy ludzie zakładają ubrania w groszki, przynoszą balony w groszki i podają chusteczki higieniczne w opakowaniu w groszki.

że noszę słońce w sercu.
że mam się nagrać na sekretarkę "a.k., debitorenbuchhaltung, haloooooo".
że z nikim się tak nie Pączusiuje.
że byłam zawsze i dla każdego.
że byłam inspiracją.
że nigdy nie dałam nikomu odczuć, że jest leszczem.

kiedy usłyszałam, że dinozaurów (dinnogy) się nie przesadza.
kiedy cytowano moje teksty ze szkoleń sprzed roku.
kiedy mój ooo nie jest okej, chociaż gramatycznie jest okej.


kiedy usłyszałam, że mam się nie zmieniać.

a potem przytulają mnie po dwa trzy razy, a potem jeszcze raz na pożegnanie.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz