pamiętam, jak w pod koniec listopada zeszłego roku rozpaczliwie
próbowałam wypić kawę. niedziela wieczór, erfurt hbf. trzęsły mi się ręce, trochę z
zimna a trochę z przerażenia. szlochałam rozpaczliwie, upychając wstyd razem z
zasmarkanymi chusteczkami po kieszeniach. jak się okazuje śmierć idei, którą w sobie nosiłam
była równie namacalna jak śmierć przyjaciela. zrozumienie definicji okreslenia "schrecklich allein" za każdym razem nokautuje równie mocno.
Tak rzadko piszesz ale za każdym razem tak prosto, pięknie i tak prawdziwie
OdpowiedzUsuń