nie potrafię znaleźć swojego perfumu. rzecz wydawałoby się banalna i niegodna uwagi, a jednak warta irytacji. dlaczego? otóż nie mam pojęcia dlaczego - jakoś nie umiem w żadnym odnaleźć siebie. i w tym problem. nie potrafię się z żadnym zidentyfikować. może dlatego właśnie jakoś tak ostatnio staję nie niezapamiętywalna? może jestem jak grenouille? czy zmiana charakteru wpływa na absorbowanie zapachu? miałam kiedyś swoje ulubione perfumy - i ludzie mówi mi,
że lubią jak do nich przychodzę, jak ich przytulam, bo zostawiam im część siebie. jest w tym coś cudnie atawistycznego. zapach to wytrych pamięci. lekko przejrzałych jabłek z dzieciństwa. czerwonych landrynek i chałwy z peweksu. płaszcza J., do którego lubiłam się przytulać. siana w upalny letni dzień. perfum P., w kótrym zakochałam się benzadziejnie i słodko.
a teraz stałam się niewidzialna. mogę spryskać się całą butelką - nie działa. pamiętam, jak już było bardzo źle między mną a M., powiedział mi, żebym kupiła sobie nowe perfumy czy coś. słaba odpowiedź na próbę ratowania jakiś ostatnich strzępów uczucia, ale może to jakaś wskazówka? może ta druga, o pięknych oczach i włosach, miała ładniejsze?
nie gadaj głupot, nie jesteś niewidzialna! ja lubię się do Ciebie przytulić, jest wtedy tak dobrze i wtedy się niczego nie boję :* Ale oczywiście życzę Ci tych innych przytulanek :*
OdpowiedzUsuńPS ta druga ma krzywe zęby, brzydki uśmiech i wcale nie ma ładnych oczu!!!
hahahahahaa :):):):) dziekuję :*
OdpowiedzUsuń