... mam ciało tancerki, ale nie mam jej wdzięku. ani kondycji. ani seksapilu. i oczywiście uważam to za straszną niesprawiedliwość. patrzę na siebie w lustrze. moje ruchy nie są płynne. gesty wydają się być sztuczne i jakoś unikam sama ze sobą kontaktu wzrokowego. mieszam prawą i lewą stronę a potem ląduję na kolanach. to chyba widać najbardziej. że nie czuję się ostatnio zbyt pewnie w swoim ciele. jeszcze nie. oswajamy się ze sobą. po-wo-lut-ku. daję mu czas. i trochę współczuję, a trochę się śmieję, jak ląduje z jękiem na zimnych płytkach. drżą mi ramiona i jutro będę dziwnie chodzić. dojdą ze trzy nowe siniaki. ten jeden, na prawym pośladku cholernie daje się we znaki, ale to akurat zasługa pewnego lodowiskowego dżentelmena. pewnie, jak we wszystkim innym zresztą, perfekcji nie osiągnę, ale sama satysfakcja to dużo. bardzo dużo. a w nagrodę winko, czeköladka i gorący prysznic :)
czeköladka się zdecydowanie należy a z brakiem seksapilu to się nie zgodzę :)
OdpowiedzUsuńha! :) cudnie :)
OdpowiedzUsuń